"Jest krew" Stephen King
"Telefon pana Harrigana" opisuje międzypokoleniową przyjaźń, która trwa po grób, a nawet i zza grobu. "Życie Chucka" ilustruje ideę, że każdy z nas posiada wiele osobowości, a kiedy wszystkie dojdą do głosu mamy totalną apokalipsę. W "Szczurze" niespełniony pisarz boryka się z ciemną stroną swojej ambicji. W tytułowej "Jest krew, są czołówki" Holly Gibney po raz kolejny musi stawić czoła swoim lękom (wskazana znajomość "Outsidera").
Zło. Tego mrocznego pierwiastka u autora nigdy nie brakowało, choć najczęściej w zestawieniu z nazwiskiem kojarzyło się z krwawą historią, po której przez tydzień nie można było zasnąć. W najnowszej książce jest ono bardziej nieuchwytne, pojawia się pod różnymi postaciami, przybiera kształty, ale najlepiej widoczne jest wtedy, kiedy dostrzegamy, to co dobre, to co stoi w sprzeczności ze złem. King opowiada o człowieku, o jego naturze, postępowaniu i właśnie to jest w niej podobne do „Skazanych na Shawshank”. Pokazuje, żeby w codziennym pędzie skupić się na drobnych przyjemnościach, na chwilach, które przemijają, bo to one pozwalają człowiekowi być szczęśliwym i zapomnieć o bólu. Brzmi obyczajowo? Nie jest. Zdecydowanie klimat, elementy nadprzyrodzone, tajemnice tworzą to, co dla Kinga charakterystyczne, to co akurat tutaj nie wywołuje nerwowego oglądanie się przez ramię, ale dreszcz silnych emocji już tak.
Nie ciągnie mnie do twórczości tego autora. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Kinga, więc na pewno poszukam tej książki, szczególnie, że jest z kotkiem na okładce :)
OdpowiedzUsuńOstatnio tworczosc Kinga troche mnie rozczarowywala, ale ze "stara milosc nie rdzewieje", mysle, ze przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten zbiór wpadnie w moje czytelnicze łapki. Czytałam już wiele pozytywnych recenzji tej książki. I chcę naturalnie wyrobić sobie własną opinię...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
O! Nie wiedziałam o tej książce, a przeczytałam chyba z 30 książek Kinga. Mam w biblioteczce ponad 60 książek jego autorstwa.
OdpowiedzUsuń