Miałeś tam nie wracać. Wojciech Wójcik.
„Miałeś tam nie wracać” to moja pierwsza książka Wojciech Wójcika, co mogę o niej powiedzieć? Jest dość specyficzna, myślę, że to sprawa stylu — nie znam innych powieści autora, dlatego to tylko mój domysł — bo w tej książce wiele się dzieje, a jednak jest to taka szarpana akcja. Jest napięcie przeplatane spokojniejszymi momentami i nagle kompletnie zaskakująca końcówka, która ociera się o sensację.
Poznajemy Adama, z perspektywy, którego śledzimy wydarzenia w Hajnówce. Mężczyzna wraca w swoje rodzinne strony na pogrzeb kolegi Krzysztofa. Po uroczystości okazuje się, że zmarły kilka dni przed śmiercią próbował się z nim skontaktować. Czego chciał? I co jego śmierć ma wspólnego z samobójstwem młodej dziewczyny lata temu?
Bardzo lubię klimat tej powieści, typowe dla małych miasteczek zainteresowanie powracającym mieszkańcem, atmosfera życzliwości podszyta nutą zawiści czy zazdrości, że ktoś stąd wyjechał, a teraz po latach wraca i dodatkowo zaczyna mieszać w przeszłości. Teoretycznie każdy chce pomóc, a nabiera wody w usta lub radzi, by zmarłych zostawić w spokoju. Głównemu bohaterowi przyjdzie zmierzyć się z prawdą, na którą nie jest gotowy, a sekrety skrywane przez najbliższych wypłyną na światło dzienne.
Nie obawiajcie się grubości tej powieści, bo czyta się ją dość płynnie, mnie zajęła trzy dni i choć nie ma w niej mrożących krew w żyłach scen, pościgów czy szybkiego tempa, to znalazłam w niej to, co lubię — ciekawy klimat, żmudną policyjną pracę, zbieranie śladów, grzebanie w archiwach oraz odniesienia do przeszłości, które rzutują na teraźniejszość. Myślę, że „Miałeś tam nie wracać” sprawdzi się jako oderwanie od ciężkich kryminałów i przyjemnie spędzicie z nią kilka upalnych dni. Polecam.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Wydaje się być ciekawa, może się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuń