Martwe ciała. Michał Larek, Waldemar Ciszak. Przedpremierowo. Recenzja patronacka.
"Martwe ciała" wznowienie, które elektryzuje każdego fana mrocznych historii. Przedpremierowo napiszę Wam o niej kilka słów.
Nekrofil, morderca, a tak prywatnie zwyczajny człowiek, niczym niewyróżniający się mężczyzna, „chudy październik” jak mówili o nim operacyjni — Edmund Kolanowski. Podziwiam tych, którzy przesłuchiwali Edmunda za stalowe nerwy, za cierpliwość, którą mu okazywali. Podziwiam świadków wizji lokalnych, w których ze szczegółami nekrofil opowiadał co i jak robił z ciałami martwych kobiet, jak opowiadał o przebiegu późniejszych morderstw, m.in. jedenastoletniej Alinki. To była bardzo trudna sprawa, wycieńczająca psychicznie i co w książce doskonale widać.
„Martwe ciała” jest reportażem bardzo szczegółowym, poznajemy kulisy śledztwa, metody, jakimi w latach 80 posługiwali się policjanci, by rozpracować, „rozkuć” podejrzanego, w końcu przebieg rozprawy sądowej wraz z opiniami biegłych z zakresu psychiatrii, wyrok. Jednak duet Larek/Ciszak potrafi wszystkie fakty przekazać tak, że książkę czyta się, jak rasowy kryminał, choć w tym wypadku, biorąc pod uwagę tematykę, to bardziej thriller.
Krótkie zdania, urywane myśli i ta gęstniejąca ze strony na stronę atmosfera. Nie trzeba ubarwień, nie trzeba dodatkowych bodźców, bo zbrodnie Edmunda same w sobie budzą grozę, jednak spacer po cmentarzu i rozmowa Michała Larka z Anną, koleżanką zamordowanej Alinki, sprawia, że do faktów dochodzi wymiar emocjonalny, a to bardzo działa na psychikę czytelnika. Polecam, ale ostrzegam, że momentami jest drastycznie.
Za możliwość objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Michałowi Larkowi.
OOOO to zdecydownie moje smaki. Zapisuję sobie tytuł. Lubię taką literaturę więc czuję się skuszona i złapana na wędkę ;)
OdpowiedzUsuńZnałam Alinkę oraz jej najbliższą rodzinę była moją sąsiadką.... dlatego tak trudno czytało mi się te książkę. My, dzieciaki, chodziliśmy na cmentarz z mamą Alinki....Bardzo jej na tym zależało.. Ale jak to dzieci, pochodziliśmy kilka razy i przestaliśmy.... Do teraz to pamiętam.... Jakby to było dzisiaj....
OdpowiedzUsuń