Niebezpieczne sąsiedztwo. Artur Kawka.
„Niebezpieczne sąsiedztwo” jak na tak małą ilość stron ma bardzo dużo wątków, wojna w Czeczenii, rosyjska mafia, niejasne układy i powiązania z przedstawicielami Unii Europejskiej, tajemnicze miasteczko S, w którym nieodpowiednie pytania ściągają uwagę. Nie byłoby to niczym złym i właściwie nie jest, gdyby nie chaos, jaki panuje w książce. Teoretycznie mamy rozdziały czy poszczególne wątki oddzielone gwiazdkami, ale jak dla mnie dla usystematyzowania wszystkiego, przydałoby się wprowadzić przy gwiazdkach miejsce akcji, ponieważ ona jest bardzo dynamiczna i czytelnik może odczuć, że powili, przestaje ogarniać sytuację.
„Niebezpieczne sąsiedztwo” trzyma napięcie, tam cały czas coś się dzieje i choć, jak już pisałam, wątków jest wiele, to koniec dobrze je spina. Nie znam się np. na broni, więc ciężko mi określić jak bardzo autor zaszalał, ale ten jeden dominujący wątek (tak, mimo wszystko da się wyróżnić ten główny), nie jest kompletnie oderwany od rzeczywistości. Nie chcę zdradzić, o co konkretnie chodzi, ale jest to związane z szeroko rozumianym bezpieczeństwem. Debiut Artura Kawki spełnia kryteria powieści sensacyjnej i jako sensacja się broni, może kapci z nóg nie zrzuca, ale myślę, że warto dać autorowi szansę.
Za egzemplarz dziękuję autorowi Arturowi Kawce.
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jeżeli zostawisz komentarz :)