Wydawnictwo PASCAL
Stron:
Data wydania: 30.01.2019 r.
Książki Magdaleny Majcher zawsze wzbudzają emocje, jako jedna z niewielu polskich autorek nie boi się poruszać trudnych, życiowych tematów, nieobce jej FAS, adopcja czy depresja poporodowa. Jednak w „Jeszcze jeden uśmiech” autorka zaskoczyła mnie wyborem tematyki powieści. Dlaczego? Zapraszam :)
Matki feministki kontra Matki Polki kury domowe. Ekomamy w kontrze do klientek McDonalda. Matki pracujące przeciwko pełnoetatowym mamom. Kariera czy dziecko? Poród naturalny czy cesarskie cięcie? Pierś czy butelka? Współczesnym kobietom nie żyje się lekko, ale każda z nich uważa, że ma ładniejsze mieszkanie, lepszego męża i grzeczniejsze dzieci niż koleżanka. Monika, Karolina, Olga i Agnieszka spotykają się w kawiarni dla mam z dziećmi. Każda z nich próbuje przekonać pozostałe, że jej sposób na życie jest najlepszy. Do czasu...
Tyle opisu, ale od początku. Patrząc na półkę w księgarni, nie można nie zauważyć tej okładki, zwłaszcza teraz w zimowy chłodny dzień — kobieta z dziewczynką, uśmiechnięte, szczęśliwe, lato, piękna pogoda, pierwsze skojarzenie ciepła opowieść o miłości, a jak jest w naprawdę?
„Jeszcze jeden uśmiech” jest o miłości, o tej najszczerszej, największej i najtrudniejszej ze wszystkich — o miłości rodzicielskiej. Na forach dla matek kobiety skaczą sobie do gardeł i mam wrażenie, że Magdalena Majcher te fora odwiedzała, szukając materiałów do książki. Realnie oddała odwieczną wojnę, jaką toczą między sobą kobiety w kwestiach okołodziecinnych. I choć ostatecznie bohaterki książki potrafią się dogadać (nie wydrapując sobie przy tym oczu) to jednak ich rozmowy czy argumentacja są żywcem wyjęte z codziennych dyskusji. Spotkania Karoliny, Olgi, Moniki i Agnieszki to spotkania, w których i my uczestniczymy, siadamy z przyjaciółką przy kawie i zaczynamy „A moja Zosia to ostatnio...”.
Jednak ta książka to nie tylko rozmowy w kawiarni dla mam, ale również, a może przede wszystkim o wyzwaniach, jakie stawia przed rodzicami śmiertelna choroba dziecka. Moja młodsza córka jest w wieku zbliżonym do Matyldy, dziewczynki, u której w książce zdiagnozowano guza mózgu i te momenty były dla mnie szczególne trudne. Moje dziewczynki są zdrowe, za co dziękuję każdego dnia, jednak z chwilą, kiedy zostajesz matką, solidaryzujesz się z kobietami, które tak jak ty mają dzieci, przeżywasz wszystko podwójnie, ponieważ masz świadomość, co możesz stracić. Możemy się wykłócać czy pampersy, czy pieluszki tetrowe, jednak cel mamy jeden — szczęście swojego dziecka. I właśnie to Magdalena na przykładzie choroby Matyldy pokazała, że choć się różnimy, choć mamy zupełnie inne poglądy na tę samą sprawę, to w chwili, kiedy gra toczy się o najwyższą stawkę, potrafimy stanąć ramię w ramię.
Mogłabym jeszcze długo pisać, o relacjach babcia-mama-córka, kobieta-mężczyzna, ojciec-dziecko, bo Magdalena jest bardzo dobrą obserwatorką i to, co wynosi z życia, potrafi przelać na papier. W jej książkach zawsze pojawiają się skomplikowane zależności, a już zwłaszcza te na stopie kobieta-kobieta. Polecam Wam sprawdzić, bo myślę, że w niejednej bohaterce „Jeszcze jeden uśmiech” odnajdziecie cząstkę siebie. Zaopatrzcie się w duże pudło chusteczek, zróbcie herbatę i przeżyjcie tę historię wraz z Karoliną, Olgą, Agnieszką i Moniką — warto!
Już nie mogę się doczekać premiery tej książki. Z chęcią ją przeczytam :) Pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZnam nazwisko autorki i jedna z przeczytanych przeze mnie jej powieści zapadła mi w pamięci ;)
OdpowiedzUsuńczekam na tą książkę od wydawcy. 😊
OdpowiedzUsuńCzekam :)
OdpowiedzUsuńLato zawitało u Ciebie na blogu. Patrząc na okładkę nigdy nie osądziłabym tej książki jako prawiącej o tematyce choroby. Chętnie ją przeczytam a co do wymiany zdań między mamami w świeci to już można by eseje pisać.
OdpowiedzUsuńMiło jest się przenieść w lato nad morze w środku zimy :). Chętnie sama bym to zrobiła, ale niestety mam teraz inne lektury w planach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]