Wydawnictwo Lucky
Tłumaczenie:
Stron: 400
Moja ocena: 4/6
Zastanawialiście
się kiedyś, co by było, gdybyście posiadali jakąś magiczną
rzecz, która spełniałaby życzenia? Ja pod wpływem książki
„Życzenie z głębi serca” zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Wymyśliłam ich tyle, że chyba nawet dżin z Aladyna by sobie nie
poradził ;)
Gemma
przyjeżdża do Edilean, by rozpocząć pracę przy spisywaniu
historii rodu Frazerów, miejscowych bogaczy. Liczy na to, że wśród
starych dokumentów znajdzie inspirację do swojego doktoratu.
Odnajduje jednak o wiele więcej. Gemma trafia na historię o
magicznym kamieniu, który spełnia życzenia, a także od pierwszego
dnia zakochuje się w Colinie, najstarszym synu swoich pracodawców.
Edilean
to miasteczko, w którym zatrzymał się czas, a przynajmniej ja
odniosłam takie wrażenie czytając o nim. Oczywiście, telefon,
internet czy monitoring nie jest tam nowością, mimo to miasto
zachowało westernowy klimat. Szeryf i jego zastępca, powozy, konie
– czy to nie brzmi jak „Siedmiu wspaniałych”? Dla mnie
zdecydowanie tak, choć może nie bez znaczenia jest fakt, że ja od
zawsze byłam zakochana w Dzikim Zachodzie, koniach i kowbojach.
„Życzenie
z głębi serca” to w głównej mierze romans. Choć w fabułę
autorka wplotła wątek obyczajowy oraz kryminalny, a całość
okrasiła intrygami, to na pierwszy plan wysuwa się miłość. On
bajecznie bogaty, męski, odważny, gotowy nieść pomoc nawet w
środku nocy. Ona piękna, wysportowana, inteligentna, mądra. Od
początku wiadomo, że Colina i Gemmę połączy coś więcej niż
wspólna praca, a pikanterii ma dodać pojawienie się na horyzoncie
byłej dziewczyny głównego bohatera, pięknej – a jakże! -
prawniczki Jean. Przez większość czasu powieść oscyluje wokół
tych dwojga przybliżając ich do siebie, by po chwili oddalić.
Schematyczna? Tak, ale potrafi przykuć uwagę czytelnika. Mnie
zaciekawiła sprawa owego tajemniczego kamienia. Jest on
nierozerwalnie połączony z historią rodu. Czy to tylko legenda,
czy jednak w tym micie tkwi ziarno prawdy? Właśnie to stara się
odkryć Gemma. A ja razem z nią i muszę przyznać, że była to
bardzo ciekawa przygoda.
W
powieści Deveraux spotykamy wielu interesujących bohaterów. Ród
Frazerów jest liczny, do tego dochodzą postaci drugoplanowe. Część
z nich występuje bardzo krótko, jednak każdy coś do fabuły
wnosi, niestety nie byłam w stanie zapamiętać wszystkich imion,
które przewijają się przez książkę. Jedną z ciekawszych jest
postać dr. Tristana. Tajemniczy, przystojny i szarmancki lekarz,
który jest odporny na wdzięczące się do niego kobiety.
Nigdy
nie byłam fanką romansów, i nadal nie jestem, jednak lektura
powieści „Życzenie z głębi serca” sprawiła mi przyjemność.
Jest ona napisana w lekki i przystępny sposób, więc jako
niezobowiązująca powieść na letnie popołudnie sprawdzi się
idealnie. Polecam jako odskocznię od mocniejszych lektur.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Lucky
Szkoda, że największy nacisk nie został postawiony na tajemnice z przeszłości, bo taki książki bardzo lubię. Romanse niekoniecznie. Wątek romantyczny jest ok, ale kiedy dominuje fabułę, robi się nudnawo.
OdpowiedzUsuńRomans wysuwa sie tu zdecydowanie na pierwszy plan, ale czy jest nudn? Nie, nie powiedziałbym, że jest nudna.
UsuńMoże kiedyś się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńJak już się skusisz to będę wypatrywała recenzji :)
UsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę, jednak do dziś nie otrzymałam swojego egzemplarza :( szkoda, bo książka zapowiada się zjawiskowo nie tylko z okładki :)
OdpowiedzUsuńMogła zaginąc na poczcie, zapytaj w Wydwnictwie.
UsuńRównież nie lubię romansów i po nie nie sięgam ale rzeczywiście książki lubią zaskakiwać. Być może kiedyś do tej zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńCzasem zaskakują pozytywnie - oby jak najczęsciej :)
UsuńCoraz częściej sięgam po romanse, więc bardzo możliwe, że przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńPoczekam na Twoją opinię :)
UsuńCzasami przyjemny romans jest OK. Tyle, że chyba trzeba trochę pogrzebać, by na taki trafić - te mainsteamowe zwykle są po prostu głupimi wyciskaczami łez.
OdpowiedzUsuńMasz rację, dlatego rzadko sięgam po romanse. Ten akurat był ok, nie jest to typowy wyciskacz łez, ale opiera się na schemacie, nie da się ukryć.
UsuńNa myśl o takim magicznym kamieniu wręcz mam plan o co bym poprosiła! Myślę, że przeczytam tę książkę. Czytając Twoją recenzję rozmarzyłam się. Poza tym, bardzo lubię kiedy postaci w książce nie są nudne! ;)
OdpowiedzUsuńJa też miałabym z milion życzeń, tylko trzeba uważać, bo mogą się spełnić ;)
UsuńKsiążka wydaje się być ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Może się podobać :)
UsuńDo Jude Deveraux mam wielki sentyment:)), czytałam jej romanse jako nastolatka. Jej powieści są lekkie i zgadzam się, to jest lektura idealna, żeby się oderwać od rzeczywistości. Tytuł oczywiście zapamiętuję.
OdpowiedzUsuńTo była moja pierwsza jej powieść ale ma ich znacznie więcej. mimo, że nie jestem milośniczką romansów to jednak mam chęć sprawdzić jakąś inną jej książkę :)
UsuńBardzo bym chciała przeczytać tę książkę choć nie jest to gatunek po który sięgam często. Może kiedyś :) Piękny blog, ciekawe treści. Dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczytankanadobranoc.blogspot.ie
Dziękuję :*
UsuńŁadna okładka, ale to chyba jedyne co mnie w niej zaciekawiło.
OdpowiedzUsuńOkładka i historia zapowiadają się fajnie ;)
OdpowiedzUsuńI ja nie jestem fanką romansów, ale pamiętam, że książka Jude Deveraux (ja akurat czytałam "Drzewo morwy") sprawiła mi przyjemność, taką prostą, ale na miłym poziomie. :) Chętnie sięgnę po tę książkę tak dla relaksu!
OdpowiedzUsuń