Wydawnictwo Książnica
Stron: 352
Uwielbiam
powieści, których akcja toczy się w czasie i krótko po II wojnie
światowej. Dziś zapraszam na recenzję jednej z takich książek - „Owoc granatu.
Dziewczęta wygnane” Marii
Paszyńskiej :)
Lato
1939 roku, Kresy. Elżbieta (Halszka) i Stefania, szesnastoletnie
bliźniaczki, spędzają beztroskie wakacje w dworku dziadków.
Sielankową atmosferę przerywa warkot niemieckich samolotów.
Wkrótce ze wschodu nadciąga kolejne zagrożenie: Armia Czerwona.
Rozpoczyna się dramatyczna walka o przetrwanie. Dziewczęta nie
przypuszczają nawet, co szykuje dla nich los i jaką cenę przyjdzie
im zapłacić za każdy dzień życia.

„Owoc
granatu. Dziewczęta wygnane” to pierwszy tom trylogii, więc wiele
wątków i spraw nie znajduje na końcu rozwiązania. Jest to
historia poruszająca, pełna wstrząsających opisów, ale w
pewien sposób dająca nadzieję. Nadzieję, że los może się
odmienić, że nawet dotykając dna, można się z niego powoli
podnosić. Wbrew
wszystkiemu, wbrew wszystkim, wbrew sobie samemu. Główna bohatera
Halszka jeszcze tego nie wie lub po prostu nie widzi, ale ma ogromną
siłę. Siłę, która pozwoliła jej przetrwać i ocalić
siostrę, determinację, żeby się
nie poddać nawet wtedy, kiedy pozbawiono ją godności. Moi
dziadkowie w latach wojny byli dziećmi, jednak wspomnienia – bardziej
pewnie ich rodziców – pozostały w nich do dziś. W ich
opowieściach Armia Czerwona jawiła się dużo gorzej niż
niemieckie wojsko. Nie zrozumcie mnie źle, oczywiście nie zamierzam
wybielać niemieckich okupantów, jednak w tej książce znalazłam
potwierdzenie tego, co słyszałam. Rosjanie
słynęli z przemocy, a do tego cytując moją babcię: „zachowywali
się jak świnie”.
„Owoc
granatu. Dziewczęta wygnane” to
książka obfitująca w opisy, jednak takich historii inaczej
opowiedzieć się nie da. Halszka i jej siostra zostają wywiezione
do syberyjskiej tajgi. Dziewiczy i gęsty las, praca ponad siły,
głodowe racje żywnościowe, trudne do zniesienia rosyjskie
temperatury. Wykorzystywanie seksualne, choroby i śmierć, która
jest wybawieniem. Książka p. Marii nie jest dokumentem, a jedynie
bazuje na prawdziwych wydarzeniach, więc pewne elementy, które
się pojawiają, stanowią ciekawy zwrot. Autorka
w fabułę sprytnie wplotła ponadnaturalny element – szamankę Katię,
którą Halszka spotyka w lesie. Kobieta staje się jej mentorką,
uczy odróżniać rośliny trujące od jadalnych, a ta wiedza wkrótce
staje się dla Elżbiety niezwykle przydatna.
Nie
sposób pominąć kreacji głównych bohaterek – bliźniaczek
Elżbiety i Stefanii. Siostry, które powierzchownie przypominają
siebie jak dwie krople wody, są zupełnymi przeciwieństwami.
Elżbieta to typ chłopczycy, Stefania to mimoza, nad którą
każdy rozkładał parasol ochronny. W Stefanii nawet pobyt na
Syberii niczego nie zmienił, podczas gdy Halszkę złamał
kompletnie.
Jestem
pod wrażeniem tej książki, jednak zaznaczam po raz drugi – nie
jest to dokument. To książka o sile rodzinnych więzów, o
odpowiedzialności, miłości w tle wydarzeń historycznych. Wiele
wątków jest niedokończonych, więc z niecierpliwością oczekuję
kolejnych tomów. Lubicie emocjonalne sagi? Ta seria z pewnością
jest dla Was :) Polecam.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Książnica
Czuję, że to coś dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że ksiązka bardzo Ci się spodoba.
UsuńO widzę że zapowiada się wciągajaca lektura :)
OdpowiedzUsuńLubię książki obyczajowe, których akcja dzieje się w dawnych czasach. Druga wojna światowa mnie szczególnie interesuje, dlatego ta książka może mi podpasować.
OdpowiedzUsuńTo mamy podobny gust :)
UsuńWydaje się być ciekawą książką i choć nie czytuję literatury zbyt dużo i często z motywem II wojny światowej to może tym razem spróbuję, jeśli tylko najdzie mnie ochota na tego typu powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko :*
Przyznam, że w szkole nigdy nie cierpiałam historii i tematów związanych z wojną, ale jak czytam tego typu książki, gdzie akcja dzieje się w tych czasach, ale ma konkretną opowieść, to od razu inaczej się na to patrzy :)
OdpowiedzUsuńWojenne tło jest trudne...ale takie książki warto czytać
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie książki i już dopisałam ją do swojej listy. ;)
OdpowiedzUsuńLubię sięgać po tego typu książki. Myślę, że na razie po nią nie sięgnę, bo skończyłam wczoraj książkę, której akcja toczyła się w czasie II Wojny Światowej i potrzebuję teraz coś lżejszego, ale jest duże prawdopodobieństwo, że jeszcze w tym roku ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
zapowiada się naprawdę emocjonująca i wstrząsająca lektura, chętnie zacznę czytać tę sagę. co prawda podejrzewam że o wydarzeniach bede czytała z bólem serca, ale skoro powieść jest tak dobra, to dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńWojenne wątki wywołują we mnie smutek, nie wiem czy dałam radę przeczytać tę książkę :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to trylogia, gdyż nie mam za bardzo czasu na rozpoczynanie nowych serii.
OdpowiedzUsuńOj nie, to akurat kompletnie nie moje klimaty, ale dzięki Tobie juz wiem, czego nie czytać ;D
OdpowiedzUsuńTe czasy są świetne do osadzenia w nim jakiejkolwiek historii.. czas po wojnie, gdy wszystko musi się jakoś podnieść i dążyć do normalnego życia w trudnych warunkach... Fajna recenzja!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Jaki intrygujący tytuł ;)
OdpowiedzUsuńMyślę i myślę nad tą książką od chwili, kiedy zobaczyłam gdzieś okładkę :) Chyba jednak się na nią skuszę. Niekoniecznie lubię książki mające miejsce podczas II WŚ, ale dla tej chyba zrobię wyjątek.
OdpowiedzUsuńściskam :* Latające książki